W czasach zawieruchy po okupacji niewiele Polaków sięgało po olimpijskie trofea. Sytuacja poprawiła się już w 1956 roku. Z Antypodów, a dokładniej z Melbourne, przywieźliśmy całkiem pokaźną ilość medali.
Łącznie nasi sportowcy zdobyli dziewięć krążków, ale tylko jeden złoty. Udało się to w konkursie skoku w dal Elżbiecie Krzesińskiej. Na stadionie lekkoatletycznym poszczęściło się także Januszowi Sidło, który rzucał oszczepem z drugim rezultatem.
Srebrne medale przywieźli także zawodnicy związani z wojskowymi dyscyplinami. Adam Smelczyński zajął średni stopień na podium w strzelectwie, Jerzy Pawłowski popisał się w konkursie szermierczym (szabla) zarówno indywidualnie, jak i z kolegami w zawodach drużynowych.
Sukcesy mieliśmy również na hali. Nasze gimnastyczki wywalczyły brąz w ćwiczeniach z przyborem drużynowo. Marian Zieliński podnosił ciężary w wadze piórkowej na trzecią lokatę. Bokserzy też zdobyli po brązie: Henryk Niedźwiedzki w wadze piórkowej i Zbigniew Pietrzykowski w wadze lekkośredniej.
Od olimpiady w Melbourne, z zawodów na zawody rosła ilość Polaków uhonorowanych medalami. Od 1956 roku rozpoczęła się złota era polskiego boksu.